Odrobina poezji na listopadowe dni

Czułość Zbigniew Herbert Cóż ja z tobą czułości w końcu począć mam czułości do kamieni do ptaków i ludzi powinnaś spać we wnętrzu dłoni na dnie oka tam twoje miejsce niech cię nikt nie budzi Psujesz wszystko zamieniasz na opak streszczasz tragedię na romans kuchenny idei lot wysokopienny zmieniasz w stękania eksklamacje szlochy Opisać to jest zabić bo przecież twoja rola siedzieć w ciemności pustej chłodnej sali samotnie siedzieć gdy rozum spokojnie gwarzy w oku marmurów mgła i krople toczą się po twarzy